Jeszcze zaspana, z oczami w ksztalcie fasolek i fryzura imitujaca dorodne pole zbozowe siedze przed komputerem. Pierwsze co przychodzi mi do glowy (oprocz tego, ze chce mi sie chipsow i czekolady) to to, ze musze sie umyc i podlac swoje pole ;] Bardzo literacko powiedziane... Musze tez zrobic wszystko zeby nie zmarnowac sobie dnia...
Siedzac sobie w sredniej klasy wygonym krzesle, unoszac wzrok o jakies 45 stopni, posrod niebieskiego losia w smieszne rozowe latki od Edyty i roznymi ksiazkami (poczawszy od slownika ang. - pol. po szczegolowo opisana anatomie czlowieka), w plastikowej ramce widac pozolkle ~~>zdjecie<~~. Ten maly losiek na kolanach (przypuszczam) 13letniej dziewczynki to ja ;] Na buzi mam jeszcze jakies pozostalowsci papki dla dzieci. Z wymowna minka, poczochranymi wloskami i bialej koszulce patrze sie w obiektyw. Ciekawe jakie mysli klebily sie wtedy w tym malym rozumku...? Ta dziewczynka (przymajaca mnie na kolanach) to moja rodzona siostra Ania. To do niej powiedzialam po raz pierwszy 'niania' trzymajac swoja mala raczke w jej uscisku. To ona zajmowala sie mna kiedy bylam mala. Przygotowywala mi kaszki w butelce na skarpie w parku razem ze swoja przyjaciolka... i wyciagala potajemnie nad Liwiec...
Wlasnie sie poklocilam z mama. Ktos zadzwonil, a ona nie mogla pojac dlaczego nie chcialam jej powiedziec kto to. Uwazalam za zbyteczne, aby znow komentowala moje wczesniejsze potkniecia zwiazane z ta osoba. Ciagle drazyla... W koncu sie poplakalam i jej powiedzialam. Nie mogla zrozumiec, ze nie chce jej powiedziec. Nigdy nie rozumie, drazy az do bolesnego skutku. Bolesnego dla mnie bo nie jest mi latwo powiedziec czegos co ona chce wiedziec za wszelka cene. Pozniej bylo juz tak jak zwykle. Obrocila sprawe na swoja korzysc... Wyszlo na to, ze to ja jestem najgorzsza corka na swiecie, a ona najlepsza matka. Stwierdzila, ze juz sie nie bedzie mieszac w moje sprawy. JUZ. Ciekawe jak dlugo bedzie to znow trwalo... Chcialabym zeby czasami dala mi spokoj...