Archiwum 17 sierpnia 2003


sie 17 2003 uspic sumienie
Komentarze: 6

Kompleks ten sam. Lecze sie z niego, powoli, mam nadzieje, ze skutecznie. Nie, tu nie chodzi o biust i biodra ;] tu chodzi o sprawy mojej psychiki :P

Elvis przyslal esa, ze jest chory i bierze antybiotyki. Chciala, zebym ja odwiedzila. Na poczatku chce wziasc Karoline ze soba, bo nie wiem jak sie ta wizyta skonczy, przy okazji chce jeszcze obejrzec jej zdjecia z biwaku :D Podobno Radek byl juz u niej tyle razy. heh, gdybym wtedy go nie olala pewnie u mnie tez by byl. Niestety, wtedy kiedy sie polozyl obok mnie nie moglam wytrzymac. Czulam sie strasznie nieswojo i odwrocilam sie w druga strone, inaczej nie wiem jakby sie to skonczylo... Troche zaluje... Chociaz po namysle, tak wiem... dobrze zrobilam :) Strasznie sie stesknilam za Elvisem... Co z tego, ze jest jaka jest... kocham ja i juz.... Chcialabym dozyc dni, kiedy Elvis wyklinalby grubego... hyhyhy moze Bog bedzie dla mnie laskawy ;)

Walczylam ze soba przez caly dzien. Zalozylam znow pierscionek od grubego. Mam z tego powodu istne wyzuty sumienia... Pomyslalam, ze lepiej byloby go sprzedac u jubilera i kupic soba za to karte do telefonu...:D ale... czy warto? gruby byl frajerem i to trzeba przyznac, tylko czasami nie moge sie powstrzymac sie od wyobrazenia sobie co by bylo gdybym jeszcze z nim chodzila... Na szczescie to tylko wyobrazenia.

Gdyby tak zabic sumienie... uspic je na jakis czas... zycie byloby prostsze.

odyseya : :
sie 17 2003 w poszukiwaniu Orfeusza...
Komentarze: 10

Jakby to krotko ujac, zeby nie usnac na klawiaturze? Bylam z chlopakami na dzialce Tycia. Glownym punktem programu bylo rozpalanie grila. Po godzinie ?hu?hania i dokladania przeroznego opalu, dla przykladu podam tu marchewke, papier toaletowy  i zdechly koperek, zaczelo sie cos palic. Wrzucilismy pare kielbasek, a w miedzy czasie zaspokajalismy glod nikotynowy. Kielbaski byly poprostu pyszne, tylko nie moge dojsc co tam w nich bylo, ze mnie taka kolka lapie ;] pewnie to tez papier ;) Pozniej ja z piekna roza w reku i klka w zoladku, oraz 2 mlotami zmylismy sie do domow.

Musze przyznac, ze czegos mi brakowalo jak bylam z nimi. Ju chyba nie umiem sie z nimi dogadac tak jak kiedys. Wkurza mnie to ze juz nie umiem tak przyswirowac jak kiedys. Co sie stalo z tamta Aga? Czyzby mi wyrosl mozg? ;] (Anka nie komentuj tego :P)

A teraz ide odnalezc mojego Orfeusza. Gdzies tam jest i czeka wlasnie na mnie... Delikatnie mnie obejmie, i spojrzy gleboko w oczy... Umysl zasnie, zmysly powoli bede slably... Wtulona w jego ramionach, zasne... na twarzy zastygnie usmiech...

 

odyseya : :