lip 05 2003

trasa laki-most-dom


Komentarze: 3

Jestem juz w domku. Sytuacja jest taka: kiedy mama sie nie denerwuje to i ja jestem spokojna. Ona sie trzyma... Bede teraz robic wszystko, zeby tylko jej nie zdenerwowac. Tego jej potrzeba. Dzieki wam wszystkim za te slowa otuchy, a Kumci w szczegolnosci (dziewczyno nie wyplacisz sie :))

No wiec ostatnimy godzinami zwiedzalam z pasozydem siakies podmiastowe laki. Wygladalismy jak para glupkow bo albo sie bilismy, klocilismy, albo on chcial na mnie zastosowac jakis debilny chwyt. No wiec w polowie drogi zlapal nas deszcz i musielismy isc pod most ( jak to brzmi ;]). Pizdzialo tam niemilosiernie ale przynajmniej bylo sucho. Moj stan po tej wyciecznie nie byl za bardzo ciekawy: mokre wlosy, na wpol mokre spodnie i bluzka. Pozniej to juz Olka, budka z chamburgerami, park i domek... i jestem.

Mimo wszystko wieczor jednak ciekawy nie bedzie.... niestety :/

odyseya : :
06 lipca 2003, 11:37
Mam nadzieje sloneczko ze z mamusia bedzie wszystko wporzadku:)Trzymam kciuki
06 lipca 2003, 10:20
Czasami uwielbiam moknąć i nawet most nie byłby potrzebny;)) Tylko mokrych włosów nienawidze mieć..:)) A jeśli ten wieczór nie był miły,to może nastepny będzie lepszy=)Pozdroofki!
06 lipca 2003, 09:04
no,to wielkie szczęście,że przynajmniej most się znalazł ;P a mój wieczór spędziłam jak nigdy-przed 23 poszłam już spać i spałam do rana ;) pozdrawiam

Dodaj komentarz