yesterday, all me troubles seemed far away...
Komentarze: 9
Wczoraj nie mialam na nic sil. Wrocilam z Kamienczyka. Pojechalysmy z Olcia, lukim i Michalem do blizniaka na dzialke. Bylo poprostu swietnie. Nocne rozmowy na zsunietych lozkach, lekka popijawa, grill...
Nie umiem tego opisac. BYlo poprostu swietnie. Razem z blizniakiem obmyslelismy cala historie naszej mistycznej rodziny. Mama - bambus pracujacy na ulicy ;] (urodzila Michala na posterunku w czasie gdy policja ja zgarnela), tata - murzynski latynos... blizej znany jako Ricky Martin ;] Opuscil mamusie w momencie ujrzenia nowo narodzonego Michala, ktory zreszta powstal z moich pozostalosci w plodzie matki. Babcia jaskiniowiec, jest w tajnym wywiadzie KGB... o dziadku juz nawet nie pamietam ;]
Gdy opuszczalismy Kamienczyk w zamiarze dojscia piechota do domu, zlapal nas deszczyk. Wrocilismy sie. Wszyscy cali mokrzy, zziebnieci weszlismy znow w stare katy. Nasi chlopcy rozpalili nam w kominku, opatulili w kocyki i dali nam kielbaski. Ja - w koszuli flanelowej taty Michala i skarpetkach Lukiego oraz Olcia - w starej koszulce Simpsonow i spodenkach zaczelysmy piec kielbaski w kominku. Przyznam, ze kielbaski zweglone w calosci sa PYCHA! Pozniej musielismy jechac.... :(
Dzisiaj cos mi sie przypomnialo. Znow przez piosenke... Wiem, ze moje mysli sa zle. Zle bo wiem dlaczego tak mysle i to jest niedobre, niemoralne. Nie jest to proste, bo pomimo tego nie zmienie toku myslenia. Nazwalabym to rutyna. Ja wiem, ze te marzenia w ogole nie maja sensu. W ogole sie nie spelnia. I to nawet z tego wzgledu, ze tak naprawde w glebi serca po ich spelnieniu bede zalowala. One nie sa na miejscu. One sa zle, nie maja w ogole przyszlosci. Nie powinny sie w ogole narodzic. Moja glowa peka juz od takich mysli...
Potrzeba mi troche rozsadku....
Dodaj komentarz