wspomnienia z walentynek...
Komentarze: 5
Ludzie, chyba denniejszego dnia w tym miesiacu to ja nie mialam. Podlamaly mnie egzaminy i brak jakichkolwiek zajec. Moja mama mnie przygnebiala co i rusz, ze moglam sie uczyc itd... dzieki mamo! z braku lepszych zajec zabralam sie za porzadki. Nie wyrabiajac fizycznie i psychicznie zdarzylam sie uporac tylko z lekko mowiac - nieladem w moim biurku. Wykopalam swoj pamietnik i rozne inne pierdoly, a kazda z nich przypominala mi inne zdarzenie godne pamieci. No wiec znalazlam troche zdjec. Min. z czasow kiedy to jeszcze chodzilam z takim jednym palantem. Kiedy na nie spojrzalam powrocily dawne wspomnienia. Tesknilam za nim. Dlugo. Na szczescie mi przeszlo... Znalazlam tez walentynki z tego roku. W sumie bylo ich 14. Moi kumple sie postarali... :) Oczywiscie przeczytalam je na nowo. Wszystkie od poczatku. Rysunek Macka przedstawiajacy papieza z fajka i tatuazem w ksztalcie gandzi rozsmieszyl mnie totalnie... Po raz kolejny zachwycilam sie mroczna tworczoscia Postusia (szkoda tylko ze do rymu ;]). Przeczytalam tez ta od Ardzika. Na koncu pisalo cos w stylu 'dzieki za wszystko' No i znowu wspomnienia. Jedna wielka komedia. Wlasciwie dramat z woli scislosci. Moja rola polegala na graniu cos w stylu przyjaciela. Gadalam z nim o wszystkim. Dla niego to bylo wszystko, dla mnie nie. Nie potrafilam z nim rozmawiac jak z przyjacielem. Staralam sie zeby to tak wygladalo. Chcialam go uszczesliwic. Dobrze, ze to sie skonczylo... Kolejna walentynka od Łukiego. Odrzucalo mnie od niej. Nie lubie obrotnych ludzi i przy tym falszywych. Moze dlatego, ze ja tez czasami taka jestem... no i ostatnia, przy niej lzy naplynely mi do oczu... szkoda, ze czasami nie mozna zyc jakby sie chcialo. Nie zwracajac uwagi na przeszlosc, na fakty, na rzeczy dokonane...
' przyjaciele sa jak anioly, ktore podnosza nas,
kiedy nasze skrzydla maja klopoty
z przypomnieniem sobie, jak sie lata '
Dodaj komentarz