Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia Dokąd pędzisz w stal odziany Pewnie tam gdzie błyszczą z dala Jeruzalem białe ściany Pewnie myślisz, że w świątyni Zniewolony Pan twój czeka Abyś przyszedł go ocalić Abyś przybył doń z daleka
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia Byłem dzisiaj w Jeruzalem Przemierzałem puste sale Pana twego nie widziałem Pan opuścił święte miasto Przed minutą, przed godziną W chłodnym gaju na pustyni Z Mahometem pije wino
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia Chcesz oblegać Jeruzalem Strzegą go wysokie wieże Strzegą go Mahometanie Pan opuścił święte miasto Na nic poświęcenie twoje Po co niszczyć białe mury Po co ludzi niepokoić
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia Porzuć walkę niepotrzebną Porzuć miecz i włócznię swoją I jedź ze mną, i jedź ze mną Pewnie szlakiem ku północy Podążają hufce ludne Ja podnoszę dumnie głowę I odjeżdżam na południe |
|
Nie mam ochoty dzisiaj przynudzac. Za tydzien rajd. Obym na nim odpoczela od tej szkoly i wszystkich innych problemow...
Okret moj plynie dalej, gdzies tam...
Dodaj komentarz